Białoruś 2020. Trauma i śmiech.
GALERIA ROZDROŻA : „BIAŁORUŚ 2020. TRAUMA I ŚMIECH.”
GRUDZIEŃ 2020 – LUTY 2021
GALERIA ROZDROŻA
Powołujemy nową przestrzeń wystawienniczą, która funkcjonować będzie w budynku Ośrodka Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych „Rozdroża” oraz w rzeczywistości wirtualnej.
Przyjrzymy się zjawiskom związanym z przemianami kulturowymi, społecznymi i politycznymi na Świecie. Inspiruje nas symboliczne spotkanie „na rozdrożach”, miejscu skrzyżowania ścieżek, dróg i traktów, które odnosimy do współczesnych przemian kulturowych i aspektów społecznego funkcjonowania. Kieruje nami potrzeba definiowania tożsamości i poszukiwania wolności.
Sformułowana w ten sposób definicja „rozdroży” jest podstawą myślenia o kulturze w kategorii dialogu, przenikania oraz badania wzajemnych relacji a nawet konfrontacji, którą obserwujemy w wielu współczesnych działaniach. Wpisujemy się w ten nurt dokumentując odbywające się na naszych oczach wydarzenia, badając ich kulturowe rezonanse i promując postawy obywatelskie.
W odróżnieniu od naszego Festiwalu Otwarte Miasto/Open City, prezentującego sztukę w przestrzeni miejskiej, tu przedstawiać będziemy miasto z jego społecznymi i kulturowymi wyzwaniami w zamkniętej galerii, będącej przechodnim korytarzem budynku, jednocześnie otwieramy ją na nieznającą granic rzeczywistość Internetu.
Skupimy się̨ na procesach przemian kulturowych, społecznych i politycznych, swoistym „byciu na rozdrożach”. Interesuje nas sztuka, która jest formą aktywności obywatelskiej – sztuka społeczna.
TRAUMA I ŚMIECH
Na początku była trauma…
Wydarzenia 9 – 11 sierpnia stanowią jądro całej historii białoruskich protestów. Widok pobitych, torturowanych ludzi, natrętne powracanie obrazów posiniaczonych ciał wstrząsnął świadomością masową. Gdy tuż po sfałszowanych wyborach zatrzymywano protestujących, mówiło się o nieuzasadnionej brutalności OMONu, ale nikt wtedy nie przypuszczał, że ludzie pałowani w ferworze walki podczas zatrzymania są nadal pałowani podczas transportu, w aresztach, że są bici i torturowani następnego dnia, i następnego…
Protesty wybuchały na Białorusi przy okazji niemal każdych wyborów, odpowiedzią na nie zawsze była przemoc. Przez wszystkie te lata Białorusini szukali własnego i właściwego języka niezgody i go znaleźli: protesty białoruskie są KOBIECE, POKOJOWE i ATRAKCYJNE MEDIALNIE.
Niesłychanie atrakcyjny wizualnie marsz „Kobiety w bieli” logicznie połączył kobiecą linię białoruskiego protestu z ideą o programowe niestosowanie przemocy, bo właśnie tego oczekuje władza, na taką wojnę jest przygotowana. Z kłamstwem i przemocą Białorusinki i Białorusini walczą miłością. Z nimi jest siła bezsilnych. Przemocą można zdusić przemoc, ale nie prawdę, nie miłość, nie solidarność.
Nie do przecenienia w tej walce są nowe technologie internetowe. Białorusini świetnie się odnaleźli w sytuacji postmedialnej performatywności, zorganizowali szeroko zakrojony partyzancki ruch artystyczny, masowo stosują art-terapię, produkując niewiarygodną ilość plakatów, piosenek, murali i do perfekcji opanowując sztukę walki z przemocą za pomocą kpiny i śmiechu.
dr hab. Irina Lappo
Wydział Humanistyczny UMCS w Lublinie
Instytut Filologii Polskiej
BIAŁORUŚ 2020
Gdyby nie odważne niezależne białoruskie media, które mimo aresztów swoich pracowników, spraw sądowych i prześladowań kontynuowały swoją pracę, nie dowiedzielibyśmy się ani o okrucieństwach władzy, ani o niesamowitej odwadze Białorusinów i Białorusinek. Ta wystawa — to hołd nie tylko zdeterminowanym obywatelem Białorusi. To również hołd białoruskim dziennikarzom, fotografom i artystom, którzy stworzyli i pokazali światu prawdziwą kronikę białoruskiej rewolucji 2020.
Julia Szabłowska
Kuratorka wystawy
Na wystawie prezentowane są fotografie:
Iryny Arekhouskej, Tatiany Kapitonovej, Julii Szabłowskiej, Alexandra Vasukovicha
oraz grafiki białoruskich artystów:
Andrzeja Piczuszkina, Alexa Serady, Аleny Shkadiny, Anny Elaginej, Anny Redko, Ekateriny Zagorodnej, Hanny Murajdy, Hanny Shewchik, Iłli Jeraševiča, Kastus Supracy, Lili Kvatsabaya, Jurija Lediana, Marii
Popkowej, Maszy Animia, Olgi Balai, Olgi Miszanowej, Аleny Shkadiny i Stepa was here (?).
ŻEŃSKIE OBLICZE BIAŁORUSKIEGO PROTESTU
Protesty na Białorusi rozpoczęły się wieczorem 9 sierpnia 2020 roku niemal natychmiast po zamknięciu lokali wyborczych. Razem z mężczyznami na ulice wyszły setki pięknych, odważnych kobiet. Mówiły o tym, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane, a ich głosy skradziono. Wiele z nich pobito, okaleczono i upokorzono w milicyjnych więźniarkach, aresztach i więzieniach. To jednak nie odstraszyło Białorusinek, wręcz przeciwnie – rozgniewało je i zmotywowało do walki o swoje ideały i przekonania. Już 12 sierpnia z kwiatami w rękach stanęły na ulicach, tworząc kobiece łańcuchy solidarności, by chronić swoje dzieci, mężów i chłopaków, ojców i braci, przyjaciół i siebie same. „Mamy już dość! Jest nas wiele i to jest nasz kraj. Nie da się wszystkich zamknąć w więzieniu!” Takie hasła słychać było od kobiet na wiecach i demonstracjach. Nigdy wcześniej w akcjach protestu nie brało udziału aż tylu Białorusinów, a tym bardziej Białorusinek. Ale wydarzenia z 9-11 sierpnia 2020 roku zjednoczyły ich i zainspirowały do wspólnej walki o swój kraj, o swoją rodzinę. Przez wiele lat białoruskie kobiety po cichu wykonywały swoją „kobiecą pracę”: Zajmowały się domem i dziećmi, były cudownymi przyjaciółkami, żonami i matkami. Jednak w sierpniu 2020 roku zasady gry się zmieniły. Każda zyskała szansę, by wyrazić swoje unikalne poglądy. Razem mówią głośno i wyraźnie.
________________
Łukaszenka dołożył wszelkich starań, aby Białorusinki ukształtowały własną formę protestu. Od wielu lat rzucał seksistowskie uwagi i nie okazywał nam żadnego szacunku… Było oczywiste, że prędzej czy później kobiety powiedzą „dosyć”. Ale nawet teraz, gdy na ulicach są już nas tysiące, on nadal dolewa oliwy do ognia swoimi komentarzami i tym samym zmusza nas do tego, byśmy wychodziły na ulice zostawiając rodzinę i pracę. Więc to obecnej władzy należy podziękować za protesty kobiet.
________________
Boisz się zatrzymania? Bardzo.
A czego dokładnie się boisz? Boję się, że zamkną mnie na kilka dni. Boję się dostać pałką w plecy albo w głowę. I nie chcę też słyszeć ich rozmów. Boję się wyobrazić sobie, co naprawdę dzieje się w ich głowach.
_________________
Nie dziwi mnie, że na Białorusi kobiety przejęły inicjatywę. Nie rozumiem, dlaczego nie zrobili tego mężczyźni. Jak oni mogą tolerować to, co się dzieje? Ludzie są pozbawiani swoich praw, a kobiety są bite i gwałcone, nie przez seryjnych morderców czy maniaków, ale przez stróżów prawa! Dlatego protest przeciwko tej przemocy i bezprawiu jest normalnym obywatelskim stanowiskiem każdej osoby. Nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą czy mężczyzną. Ale kobiet i dziewcząt, które nie boją się, z jakiegoś powodu, na Białorusi jest teraz więcej.
BIAŁORUŚ 2020
Białorusini zaskoczyli wszystkich. Najbardziej samego Alaksandra Łukaszenkę – który spodziewał się, że tradycyjnie sfałszuje wybory i rozpędzi milicyjnymi pałkami ewentualne protesty. Okazało się inaczej – że Białorusini mieli dość pogarszającej się sytuacji gospodarczej oraz archaicznego i autorytarnego kołchoźnika, uważającego państwo i naród za swoją własność. A przez ostatnie ćwierć wieku wiele na świecie się jednak zmieniło – i Białorusini też nie są już bierni, potulni i nieświadomi.
Czarę goryczy przelał wiosenny brak reakcji władz na COVID-19, urozmaicany absurdalnymi i żenującymi wypowiedziami Łukaszenki. Potem władze, tradycyjnie, uwięziły tych, którzy potencjalnie mogliby stanowić dla Łukaszenki jakąkolwiek konkurencję w nadchodzących wyborach prezydenckich. Po czym okazało się, że Łukaszenka, tradycyjnie, wybory wygrał, zdobywając 80% głosów.
Tego Białorusini zdzierżyć nie chcieli. Ale wbrew reżimowej (oraz rosyjskiej) propagandzie nie chcieli dokonywać przewrotu za namową „zachodnich podżegaczy” – chcą po prostu uczciwych wyborów. Białorusini, których zresztą z Rosją wiele łączy i którym na Zachód niespieszno.
To, że na czele stanęły kobiety, jest podwójnie symboliczne – zastąpiły mężczyzn, siedzących w więzieniach, i ośmieszyły butnego Łukaszenkę, wielokrotnie mówiącego o kobietach w pogardliwy i protekcjonalny sposób.
Dziś kształtuje się naród polityczny, krzepnie jego tożsamość. Świat widzi, że Białorusini nie są amorficzną masą pozbawionych tożsamości ludzi posowieckich. Niemniej to dopiero początek długiej drogi. Reżim budowany przez lata łatwo się nie podda, także Rosja nie będzie się bezczynnie przyglądać – Białoruś jest ważna geopolitycznie, a demokratyczne aspiracje to z perspektywy Kremla zły przykład dla Rosjan. Jednak nawet jeśli to nie upadek Łukaszenki, to początek jego końca. A szerzej – kontynuacja procesu rozpadu imperium sowieckiego. Jak zauważyła Swiatłana Aleksijewicz, „zmiany zachodzą, tylko powoli, i czasem, jak u nas, boleśnie”.
dr Jakub Olchowski
Wydział Politologii i Dziennikarstwa UMCS
Instytut Europy Środkowej
NAJWAŻNIEJSI SĄ LUDZIE
Strajk jako spontaniczna i oddolna inicjatywa. Nie bacząc na brak doświadczenia w akcjach protestacyjnych, załogi białoruskich przedsiębiorstw nie pogodziły się ze sfałszowaniem wyników wyborów prezydenckich i nie przymknęły oczu na przemoc ze strony funkcjonariuszy resortów siłowych. Po raz pierwszy w historii Białorusi ludzie, których Łukaszenka uważał za filar swojego elektoratu, głośno krzyczeli do niego „Odejdź!” I obiecali, że będą strajkować, póki on nie ustąpi. Mimo gróźb zamknięcia zbuntowanych zakładów pracy.
________________
Strajkuję, abyśmy nie żyli w kraju, gdzie wszystko jest zbudowane na kłamstwie.
Alaksandr, 24 lata. W Mińskiej Fabryce Traktorów pracuje od 3 lat.
________________________
Kierownictwo od razu zaczęło zastraszać ludzi, chociaż samo się bało: kiedy ludzie wyszli na strajk, dyrekcja pochowała się w gabinetach. Mnie też straszono: powiedziano mi, że jedzie po mnie KGB. Ale nie myślę, że KGB będzie na mnie tracić środki i czas.
Siamion, odrabiał w Mińskiej Fabryce Samochodów swój nakaz pracy, obowiązujący absolwentów białoruskich uczelni państwowych. Przyłączył się do strajku powszechnego od razu po jego ogłoszeniu. Po niecałym tygodniu zwolniono go z pracy, a uczelnia wystawiła mu rachunek na 2400 rubli (prawie 3600 zł)
_________________________
Jasno dano nam do zrozumienia, że w zakładzie więcej pracować nie będziemy. Jeżeli nie zwolnimy się sami, to zwolnią nas „według artykułu” – dyscyplinarnie. Ale nie żałuję. Gdybym wiedział, czym to się skończy, to i tak zrobiłbym tak samo.
Alaksiej, 3 lata pracował w Mińskiej Fabryce Traktorów. Zwolnił się stamtąd, ale zatrudnił się znów. Po tygodniu strajku został wraz z dwójką przyjaciół zwolniony przez dyrekcję.
______________________
Co Łukaszenka może nam powiedzieć? Że „wszystko jest zgodnie z prawem i znoście mnie dalej”? To niech przy maszynach staje OMON.
Zmicier, pracownik Mińskiej Fabryki Samochodów.
BABUSZKA Z FLAGĄ
– Flagi szyję sama na maszynie, chociaż palce już mam chore. I będę to robić, dopóki starczy mi sił. Dopóki nie mam Alzheimera, będę wychodzić.
Оpozycjonistka Nina Bahinskaja, znana również jako „babuszka z flagą”, stała się prawdziwym symbolem protestów na Białorusi. Przez ostatnie 32 lata jest praktycznie na każdym marszu, dołącza się prawie do wszystkich akcji solidarności. Walczy o język i kulturę białoruską, prawa obywatelskie i demokrację. Nie raz była spisywana i zatrzymywana przez milicję, nadal jest zobowiązana do wpłaty kary pieniężnej za to, że „uczestniczyła w nielegalnych zgromadzeniach”. Jednak to nie powstrzymuje Pani Niny. Do funkcjonariuszy OMON-u odważnie i głośno mówi „Ja spaceruję!”. Wiadomo: z biało-czerwono-białą flagą.
– Jestem szczęśliwa, że w końcu nasze społeczeństwo poczuło się narodem. Nie jestem naiwna. Wiem, że może tego nie dożyję, ale zmiana w końcu nastąpi, — mówi.
Ma 73 lata, jest filigranowa, z daleka wygląda jak mała dziewczynka. Ma siwobiałe krótko obcięte włosy, okulary. Bahinskaja nie ma komórki, nie używa komputera. W domu ma tylko telefon stacjonarny, który ostatnio dzwoni prawie co chwilę: każdy dziennikarz na Białorusi i nie tylko chce porozmawiać z odważną babcią.
— Co mówią mi młodzi? Docenią to, co robię, że stare pokolenie też jest uparte i chce ich szczęścia. Tłumaczę, że nie mam wyboru – nie chcę, by moje dzieci, wnuki i prawnuki znowu żyły pod dyktaturą i żeby ktoś ich wysłał walczyć w nie naszej wojnie – podkreśla Bahinskaja.
Władzę na Białorusi Pani Nina uważa za „bandycką i faszystowską”, Rosję za imperium, które żeruje na kontrolowanych przez siebie narodach. Mówiąc o tym wszystkim, nie przebiera w słowach. Wierzy, że może Białorusi przyjdzie na pomoc Zachód, tak, jak było w przypadku Jugosławii Slobodana Miloszewicza.
ALE TO NIE TYLKO JAKIEŚ ZNAKI…
Jednym ze zjawisk białoruskiego protestu jest jego lokalizacja w małych miastach, dzielnicach, a nawet poszczególnych podwórkach. Początkowo w stolicy ośrodkami aktywności była wieś Kopiszcze, dwór przy ul. Czerwiakowa, znany jako Plac Zmian, osiedla Borowlany i Tarasowo. Potem cały Mińsk zaraził się pomysłem zaprzyjaźnienia się z sąsiadami. Ludzie zaczęli komunikować się za pośrednictwem czatów dzielnic i ulic przez komunikator Telegram, spotykać się przy herbacie z ciasteczkami na swoim podwórku, organizować koncerty i akcje sztuki ulicznej…
Większość czatów rejonowych nawet wymyśliła i już wybrała swoją flagę, która powstała na bazie biało-czerwono-białej flagi narodowej na znak solidarności z innymi protestującymi. I oto one!
Oferowane opcje są różne: są autorzy skupiający się na projektowaniu, a są tacy, którzy są bardziej zaniepokojeni znaczeniem i próbują rozszyfrować nazwę swojej dzielnicy. Takie flagi nie zawsze cieszą się popularnością wśród mieszkańców, ale zasługują na uwagę miłośników rebusów.
„WYCHODZĘ”
Młody, przystojny i utalentowany Roman Bandarenka zmarł w szpitalu po tym, jak został pobity przez nieznanych ludzi w kominiarkach. 31-letni zwolennik zmian politycznych na Białorusi wyszedł bronić biało-czerwono-białą flagę ze wstążek, na podwórku swojego domu, znanym jako Plac Zmian. Został ósmą ofiarą, która zginęła podczas protestów rozpoczętych tuż po wyborach prezydenckich na Białorusi 9 sierpnia 2020 roku. Jego zabójstwo na własnym podwórku zszokowało Białoruś, a ostatnie zdanie „Wychodzę”, które napisał w komunikatorze Telegram do sąsiadów spotykających się na „opozycyjnym” podwórku, obecnie stało się jednym z głównych haseł protestów.
15 pazdernika Białorusini wyszli na mińskie ulice, aby wyrazić sprzeciw wobec narastającej milicyjnej przemocy i bronić memoriału narodowego ku pamięci Romana, który powstał na Placu Zmian w wieczór jego śmierci. Siły milicji i OMON-u przypuściły jednak brutalny szturm na obrońców Placu Zmian. Najpierw OMON-owcy zaczęli wyrywać pojedynczo trzymających się za ręce ludzi, potem – zatrzymywać każdego po kolei. W ciągu kilkunastu minut zostali zatrzymani niemal wszyscy znajdujący się tam ludzie. Pacyfikację zakończyło zniszczenie samego miejsca pamięci – jako pierwsze milicjanci zerwali i zabrali biało-czerwono-białe flagi narodowe, flag, ktorych Roman bronił w dzień smierci.
Nasilenie brutalności milicji i smierć Romana można wiązać ze słowami Aleksandra Łukaszenki, który jakiś czas temu straszył demonstrantów, że jeżeli tkną mundurowego, to „stracą ręce”. Zapowiedział też, że milicja będzie wdzierać się do mieszkań, jeśli w nich będą się kryć uczestnicy demonstracji.
„To jest prawdziwy faszyzm, doprawiony stalinizmem. Dlatego my wszyscy teraz WYCHODZIMY. Ku pamięci Romana Bandarenki, Aleksandra Tarajkowskiego, Aleksandra Wichora, Arcioma Porukowa, Konstancina Szyszmakowa, Henadzia Szutowa, Nikity Kriwcowa, Aleksandra Budnickiego”, — zareagowali Białorusini.
ŻYWIE BIELARUŚ!